W tym roku (2018) trzy dni majówki spędzamy na Bornholmie. Podróż zaplanowaliśmy już w ubiegłym roku, ponieważ udało nam się zaleźć nocleg w bardzo okazyjnej cenie. Na naszą wycieczkę zabieramy rowery – Bornholm to raj dla rowerzystów. Aby dostać się na wyspę, korzystamy z katamaranu odpływającego z Kołobrzegu. Jest to niewielki statek, który zabiera wyłącznie ludzi, rowery i ewentualnie motocykle – nie ma mowy o przewozie aut. Podróż zaczyna się o godzinie 7 i trwa 4 godziny. Mimo krótkiego czasu spędzonego na morzu, osoby z chorobą morską mogą czuć ogromny dyskomfort, ponieważ przez okna co chwila widać albo samo niebo albo samo wodę. Niewielkich gabarytów katamaran jest podatny nawet na niewielkie fale, na otwartym morzu.
Po dotarciu do przystani Nexo od razu kierujemy się w stronę naszego zakwaterowania. Pierwszy przystanek odbywamy w małej wiosce rybackiej Aarsdale, gdzie można zobaczyć jeden z ośmiu holenderskich wiatraków mieszczących się na wyspie. Jest to najczęściej występujący tutaj typ wiatraku, który służył do mielenia mąki. Jego górna część jest ruchoma, dzięki czemu można było łatwo ustawić łopaty wiatraka w stronę wiatru. Młyn ten jest najpopularniejszy wśród turystów, a także jedyny na wyspie, w którym do dzisiaj mieli się czasami ziarno na mąkę. Niestety o tym, że obiekt jest udostępniony do zwiedzania dowiedzieliśmy się po fakcie.
Przejeżdżając przez portową miejscowość Svaneke zatrzymujemy się przy kolejnej atrakcji turystycznej jaką jest wieża ciśnień. Betonowa budowla z 1952 r., wysoka na 29 metrów wyróżnia się na tle całego krajobrazu i przyciąga wielu turystów. Ciekawostkę stanowi fakt, iż jej twórcą jest duński architekt Jørn Utzon – ten sam, który zaprojektował słynną Operę w Sydney. Dopiero po podejściu pod wieżę, okazało się, że wejście na nią nie jest możliwe i można ją oglądać tylko od dołu.
Cały czas kierujemy się na północ wyspy, żeby dojechać do naszego noclegu w Bolshavn. Dookoła wyspy, wzdłuż ulicy, wydzielona jest ścieżka rowerowa, z której można podziwiać morze i piękne krajobrazy. Jest to cudowne miejsce dla miłośników rowerowych przygód, zwłaszcza, że ruch samochodowy na wyspie jest wręcz znikomy.
Naszym celem na drugi dzień pobytu jest miejscowość Allinge-Sandvig położona na północnym krańcu wyspy. Po drodze robimy sobie mały przystanek w malowniczym mieście Gudhjem. Niepozornie wyglądające „z góry” miasteczko jest jednym z najważniejszych miejsc na Bornholmie pod względem wymiany handlowej. Położenie, klimat, a także miejsca warte odwiedzenia powodują, że własnie tutaj przybywa wielu turystów. Miłośników sztuki, urokliwych zakątków i pięknych widoków zachęcamy do dłuższego pobuty w tym miejscu.
Będąc już prawie u celu, zatrzymujemy się aby odwiedzić kościół Allinge Kirke, który przez lata przechodził wiele modernizacji. Ostatnia przebudowa nastąpiła w 1896 roku i efekt tamtejszej pracy utrzymuje się do dziś. Po krótkim odpoczynku znów wsiadamy na rowery i jedziemy dalej, zatrzymując się na małe zakupy w Netto. Po około 3 km dalszej jazdy docieramy do naszego celu.
Na najbardziej wysuniętym na północ lądzie o nazwie Hammeren możemy podziwiać piękne skaliste wybrzeże gdzie znajdują się dwie latarnie morskie. Jedna z nich, oddana do użytku w 1895 r. – Hammer Odde służy po dziś dzień, lecz niestety nie jest otwarta dla turystów. Ma 12 m wysokości i jest widoczna z odległości 18 mil morskich.
Wracając z północnego krańca wyspy warto zatrzymać się przy dwóch położonych obok siebie jeziorach. Jedno z nich – Hammerso – jest jedynym górskim jeziorem w Danii. Do naszego pokoju wracamy tą samą drogą wciąż podziwiając piękno otaczających nas krajobrazów. Przez całą drogę oprócz widoków, towarzyszy nam również niesamowita cisza.
Dzień trzeci jest naszym ostatnim dniem na wyspie. Wracamy drogą przy morzu, po drodze zatrzymując się w miejscach, których nie odwiedziliśmy pierwszego dnia. Jest to mała wioska rybacka Listed z malowniczym wybrzeżem oraz ponownie Svaneke.
Tuż przed wjazdem do centrum Svaneke po naszej prawej stronie ukazuje się kolejny młyn. Jest to najstarszy i największy wiatrak w Dani liczący sobie prawie 400 lat. Mimo iż znajduje się tuż przy drodze i można do niego podejść, to dla zwiedzających pozostaje raczej zamknięty.
W Nexo kończymy naszą wycieczkę odwiedzeniem Nexø Kirke. Oprócz tego kościoła planowaliśmy jeszcze zwiedzenie Nexø Museum, ale niestety dopiero na miejscu dowiadujemy się, że muzeum w tym dniu jest zamknięte. Po południu ponownie wsiadamy na katamaran, który zabiera nas do Polski.
Przez to, że nasza podróż trwała tak krótko, a nocleg mieliśmy w jednym miejscu, byliśmy ograniczeni do zwiedzenia tylko północno-wschodniej części wyspy. Jeśli ktoś może pozwolić sobie na dłuższy wypad to nie ma problemu z objechaniem całego Bornholmu tylko na rowerze. Dookoła wyspy, a także w jej centrum znajdują się campingi z przystępną ceną, idealne dla osób, które mają ograniczony budżet. Bornholm nie cechuje się dużą liczbą zabytków i miejsc, które można zwiedzić, ale i tak dla nas największą atrakcją były niesamowite widoki. Choć niewielki i niepozorny, Bornholm zdecydowanie urzekł nas swoją naturą i skandynawskim klimatem. Jest to miejsce dla każdego, kto lubi aktywny wypoczynek w ciekawym i spokojnym miejscu.
Kącik praktyka:
-
-
Warto kupić bilety na katamaran na stronie https://www.kzp.kolobrzeg.pl/ z wyprzedzeniem i polować na promocje
-
Jeśli planujemy dłuższą wycieczkę warto zabrać ze sobą namioty i szukać campingów, których na wyspie nie braknie. Zwykłe noclegi, zwłaszcza w sezonie, są dość drogie
-
Po tej stronie wyspy, którą my zwiedzaliśmy, jest bardzo mało sklepów, a ceny nie należą do najniższych
-