
Cały poprzedni dzień od rana nie rozpieszczał nas z pogodą. Zapowiadało się na burze w obrębie Czarnochory więc nasze wejście na Howerlę trzeba było przełożyć. Żeby nie marnować czasu pozwiedzaliśmy trochę okolicę gdzie kupiliśmy kilka pamiątek. Odwiedziliśmy również pobliskie miejscowości (Tatarów, Mikuliczyn, Jaremcze, Delatyn, Dobrotów, Łanczyn) w poszukiwaniu poczty, żeby wysłać pocztówki. Niestety okazało się, że nie z każdej placówki można było wysłać coś do Polski, więc przełożyliśmy ten plan na później. W Łanczynie zatrzymaliśmy się jeszcze przy podwieszanym moście, który stanowi małą atrakcję turystyczną. Po odpoczynku nad wodą i zrobieniu paru zdjęć wróciliśmy do Jabłonicy przygotować się na zdobycie Howerli.
Jeśli tak jak my, posiadacie auto osobowe, to zastanówcie się dwa razy czy chcecie pozwolić sobie na dojazd aż pod samą turbazę Zaroślak (tak jak prowadzi Google Maps), która od głównej drogi (P24) za Worochtą oddalona jest o ok. 10 km. Pieszo zajmuje to mniej więcej 2 godziny, a samochodem 40-60 min. Z tego co nam wiadomo – z Worochty jeżdżą autobusy, które zatrzymują się przy rozwidleniu prowadzącym właśnie do Zaroślaka; ale można również złapać „taksówkę” w Worochcie, która zawiezie was aż pod samą turbazę. Mnóstwo ludzi stara się też złapać stopa, co większości się udaje. Po tym jak dwa dni wcześniej sami byliśmy w takiej potrzebie, również zabieramy dwójkę autostopowiczów. Po kilku minutach jazdy zatrzymujemy się przed szlabanem, gdzie w drewnianej budce należy uiścić opłatę za wjazd do Karpackiego Parku Narodowego. Podaje się swoje dane, numer rejestracyjny samochodu i wyjaśnia w jakim celu chcemy wjechać na teren parku. Po przekroczeniu szlabanu nie jest już tak kolorowo jak wcześniej, jeśli chodzi o stan drogi. Tak naprawdę, to im dalej w las tym gorzej. Można tę trasę pokonać zwykłą osobówką tak jak sami to robimy, jednakże jeśli nie chcecie przedwcześnie wymieniać zawieszenia w Waszym aucie, to przez całą trasę nie uda Wam się wrzucić 2 biegu, a przez sporą jej część nie pojedziecie szybciej niż 10km/h. Sporo wystających kamieni okazuje się naturalnymi progami zwalniającymi, które nisko zawieszone auta mogą nawet pozbawić zderzaka. Z potem na czole, ostatecznie udaje nam się powoli dojechać aż na 1250 m n.p.m. i na parkingu pod Zaroślakiem zostawić auto. Szczerze mówiąc, nie polecamy pokonywać tej trasy własnym autem. Sami nie zdecydowalibyśmy się jej zrobić po raz drugi, bo po prostu szkoda samochodu. Żegnamy się z naszymi autostopowiczami i sami też ruszamy w drogę. Wokół nas jest tylu turystów, którzy zmierzają na Howerlę, że nie trudno znaleźć początek szlaku. Znajduje się tu również tablica obrazująca różne warianty dojścia na szczyt.
Najpierw idziemy prosto przez las, jest to zarówno szlak zielony jak i niebieski. My stwierdziliśmy, że na szczyt dojdziemy szlakiem niebieskim (3,7 km) a zejdziemy zielonym (4,3 km). Dla Ukraińców Howerla to tzw. „święta” góra, niczym dla nas Giewont, dlatego szlaki są bardzo uczęszczane, a co za tym idzie – bardzo dobrze oznakowane. Nie mamy żadnego problemu z tym, w którym kierunku musimy iść. W pewnym momencie szlaki się rozdzielają i idziemy stromo w lewo dalej przez las. Wkrótce wychodzimy na niewielką polanę, gdzie możemy odpocząć. Pogoda dzisiaj nas rozpieszcza, słońce świeci, ale wieje też przyjemny wiaterek.
Po krótkim odpoczynku idziemy dalej, stąd już doskonale widzimy nasz cel. Masywna góra zaprasza nas do siebie. Drzewa już się trochę przerzedziły, ale też wiatr wieje mocniej dzięki czemu słońce nie jest aż tak palące.
Trasa cały czas prowadzi stromo w górę, ale nie jest trudna technicznie przez co całkiem przyjemnie się wspina. Kiedy wychodzimy na otwartą przestrzeń wiatr wzbiera na sile, na tyle, że musimy się cieplej ubrać. Nachylenie cały czas jest podobne, ale ubita droga zmienia się w jakby schodki pokryte trawą.
Po długim marszu dochodzimy do rozległego wypłaszczenia skąd można odbić w kierunku niewielkiego wodospadu rzeki Prut. Stąd już niedaleka droga do samego szczytu. Można powiedzieć, że jeden szlak właściwie w tym miejscu się kończy i ludzie wspinają się na dość szerokim odcinku zbocza Howerli.
Po około 3,5h zdobywamy Howerlę. Na wysokości 2061 m n.p.m., bo tyle właśnie ma Howerla, spotykamy mnóstwo osób, wycieczki zorganizowane jak i mniejsze grupki turystów. Znajduje się tu m.in. krzyż, obelisk pomalowany na żółto-niebiesko i jakby płotek, na którym ludzie wieszają Ukraińskie flagi.
Pogoda zdążyła się już zmienić i pobyt na wierzchołku góry nie jest zbyt przyjemny, zaczął wiać silny wiatr, co nie zachęca nas do dłuższego pobytu tutaj. Patrząc w kierunku Petrosa (2020 m n.p.m.) zauważamy wielką chmurę, z której na 100% pada deszcz i która na 100% podąża w naszą stronę. Robimy zdjęcia, odpoczywamy ile możemy i zaczynamy zejście, tym razem szlakiem zielonym.
Stromizna tego szlaku jest zbliżona do niebieskiego, dzięki czemu nie mamy większych trudności z szybkim obniżaniem wysokości. Po 20 minutach marszu dochodzimy do podobnego wypłaszczenia co wcześniej, gdzie kierunkowskaz karze nam odbić w prawo, aby dojść do Zaroślaka.
Wchodzimy w niewielkie zarośla i gleba znowu funduje nam jakby schodki, tyle że teraz jest tu bardzo wilgotno przez malutki strumyk wody płynącej wzdłuż naszego zejścia; nasza ostrożność wzrasta i próbujemy się nie poślizgnąć. Tutaj nachylenie przez pewien odcinek trasy jest już znacznie większe i dziękujemy sobie w duchu, że na wejście wybraliśmy niebieski szlak.
W międzyczasie zaczyna padać lekki deszczyk, ale na szczęście mamy już niewiele drogi żeby wejść w las, gdzie nachylenie terenu jest już znikome. Cała droga ze szczytu zajęła nam 2,5 godziny. Dochodzimy na parking pod Zaroślakiem, wsiadamy do samochodu i bardzo powoli wracamy do Jabłonicy.
Kącik praktyka:
-
Pamiętajcie żeby zabrać ze sobą gotówkę, w celu zapłacenia za wstęp na teren Karpackiego Parku Narodowego. Bilet ulgowy to 10 UAH (ok. 1,3 zł), a normalny – 20 UAH (ok. 2,6 zł)
-
Najlepszy wariant zdobycia Howerli spod Zaroślaka to wejście szlakiem niebieskim, a zejście szlakiem zielonym
-
Parking pod turbazą jest płatny 20 hrywien, a ilość miejsc jest stosunkowo niewielka, także jeśli mimo wszystko zamierzacie wybrać się tam własnym autem, polecamy wybrać się tam możliwie wcześnie
-
Na parkingu znajdują sie stragany, gdzie można zaopatrzyć się w pamiątki, jedzenie czy picie