Wielki Wierch – wejście na trójstyk grzbietów Borżawy


Pierwszy dzień w górach przywitał nas pięknym słońcem i bezchmurnym niebem. Szybko zbieramy się do samochodu i ruszamy do turystycznej miejscowości Pilipiec oddalonej od Richki o ok. 15 km. Naszym celem na dzisiaj jest Wielki Wierch (1598 m n.p.m.), należący do pasma Borżawy, na którym zbiegają się wszystkie 3 grzbiety tejże połoniny.

Wejście zaczynamy od… wjazdu wyciągiem krzesełkowym, o długości prawie 1700 m, należącym do ośrodka narciarskiego w Pilipcu, który wynosi nas na wysokość ok. 1300 m n.p.m. Bilety można kupić tuż przed rozpoczęciem wjazdu, w budce naprzeciwko początkowej stacji. Lubimy czasami skorzystać z takiej pomocy jaką są różnego rodzaju wyciągi i kolejki, żeby zaoszczędzić czas i móc czerpać z każdego dnia jak najwięcej, a poza tym jest to dla nas super atrakcja.

Z górnej stacji kolejki ruszamy dalej w górę, szeroką i piaskową drogą. Nachylenie jest całkiem spore, a skwar jaki nam dokucza wcale nie ułatwia pierwszego etapu podejścia. Drzewa, które mogłyby dawać cień już dawno zostawiliśmy za sobą, teraz towarzyszy nam tylko niska, wysuszona, wydeptana trawa.

Można w tym miejscu zauważyć, że dla miejscowych normalnym jest poruszanie się po ukraińskich połoninach quadami, co dla większości ludzi, którzy cenią sobie w górach ciszę i spokój jest to widok dość nietypowy. Stoją one nawet obok końcowej stacji kolejki, gdzie można do nich wsiąść jako turysta-pasażer i za opłatą objechać okoliczne szczyty. Dochodzimy do rozwidlenia, robiąc sobie krótki odpoczynek i sprawdzamy gdzie następnie musimy się kierować. Wybieramy drogę na zachód, już nie tak stromą jak przed chwilą, a po około 15 minutach marszu zdobywamy bardzo rozległy szczyt Gimby (1491 m n.p.m.).

Już dochodząc na sam wierzchołek słyszymy charakterystyczne dźwięki, które po chwili okazują się być tym czym nam sie wydawało – oprócz quadów, turyści i miejscowi wybierają sobie za środek transportu… motocykle. Poza nami, innymi pieszymi turystami i tymi zmotoryzowanymi, spotykamy na szczycie również paralotniarzy, którzy obrali sobie za Gimbę idelany punkt startowy – kolejka, dzięki której bez trudu można wjechać na górę wraz z całym potrzebnym sprzętem, krótkie podejście na szczyt, odpowiednie warunki atmosferyczne i piękne, niekończące się widoki…

… bo panorama, jaka rozpościera się ze szczytu Gimby zapiera dech w piersiach, a to jeszcze nie koniec naszej podróży. Rzut oka na mapę, potem na krajobraz przed nami i widzimy już cel naszej wyprawy – Wielki Wierch jak na wyciągnięcie ręki. Drogowskaz na szczycie mówi o 4 km drogi, więc szkoda czasu do stracenia. Szybka kanapka, łyk wody, mapę chowamy i ruszamy.

Dalsza trasa jest bardzo przyjemna i niezbyt wymagająca, co chwila schodzimy w dół a później znów trochę pod górkę, i tak kilka razy. Widoki jakie nam towarzyszą są nie do opisania, z każdej strony ciągnące się w nieskończoność grzbiety gór skąpane w łagodnym sierpniowym słońcu. Zaczyna wiać lekki wiaterek, a także pojawia się trochę chmur, co znacznie ułatwia nam trasę dając cień i trochę chłodu.

Dojście pod ostatnie, najbardziej strome podejście zajmuje nam najwięcej czasu, bo prawie 1,5h, a po jego pokonaniu znajdujemy się na kolejnym rozwidleniu. Droga na lewo prowadzi do najwyższego szczytu Borżawy, czyli Stij (1681 m n.p.m.), a droga na prawo do Wielkiego Wierchu. Ostatnie 5 minut podejścia i znajdujemy się na szczycie.

To, co bardzo nam się podoba w ukraińskich karpatach, to fakt występowania bardzo małej ilości turystów, dzięki czemu możemy pobyć sami ze sobą i z naturą, podziwiając piękne widoki. Na szczycie jesteśmy zupełnie sami, mimo pogorszenia się pogody i wzmagającego się wiatru udaje nam się znaleźć cichy zakątek i odpocząć. Panująca aura sprawia, że mamy ochotę na drzemkę, ale niestety powoli musimy się zbierać, ponieważ jesteśmy ograniczeni godzinami pracy wyciągu krzesełkowego.

Przecinając wierzchołek i idąc dalej można dojść do miejscowości Wołowiec (ok. 12 km), my natomiast wracamy tą samą trasą. Wracając, mijamy drogowskaz, który kieruje do wodospadu Szypit, będącego częścią rzeki Pyłypeć, szlakiem o długości 5 km, a do którego zajdziemy jeszcze tego samego dnia. Przechodząc znów przez Gimbę, śpieszymy w kierunku górnej stacji kolejki, która zabiera nas z powrotem do Pilipca.

Korzystając z reszty dnia postanawiamy odwiedzić wspomniany wyżej wodospad o wysokości 14m, do którego mieliśmy już bardzo blisko. Nie idziemy jednak pieszo tylko wsiadamy do samochodu i jedziemy na parking, z którego wśród małych drewnianych stoisk z pamiątkami można dojść do Szypitu. Nazwa wodospadu zawdzięcza swoje pochodzenie słowu „szept”, ponieważ spadającą kaskadą wodę słychać z bardzo daleka i właśnie taki odgłos przypomina.

Po dniu pełnym wrażeń i pozytywnego zmęczenia udajemy się ponownie do naszego noclegu w Richce, skąd następnego dnia ruszamy w kolejny rejon ukraińskich gór.

Kącik praktyka:

 

  • Koszt przejazdu wyciągiem krzesełkowym w górę i w dół, dla jednej osoby, to 120 UAH (ok. 16zł)
  • Przy wyborze kolejki jako powrót do Pilipca należy sprawdzić o której godzinie jest ostatni zjazd, w naszym przypadku była to godzina 16:30
  • Wejście pod wodospad to koszt 11 UAH na osobę (ok. 1,5zł)

 

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *